Microsoft wprowadza narzędzie do śledzenia koronawirusa w czasie rzeczywistym

Pandemia COVID-19 jest niewątpliwie najczęściej omawianym wydarzeniem informacyjnym i prawdopodobnie pozostanie taka w najbliższej przyszłości. Nowy koronawirus kosztował już życie tysięcy ludzi, aw wielu częściach cywilizowanego świata wciąż rozprzestrzenia się jak pożar. Ludzie są, co zrozumiałe, zmartwieni i chcą jak najwięcej informacji o wirusie. Organizacje wszystkich kształtów i rozmiarów starają się sprostać tym wymaganiom, a Microsoft nie jest wyjątkiem.

Wczoraj gigant technologiczny uruchomił interaktywną mapę, która pomaga ludziom śledzić rozprzestrzenianie się nowego wirusa COVID-19. Jest obsługiwany przez wyszukiwarkę Microsoft Bing i porządkuje aktualne dane dostarczone przez Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), Światową Organizację Zdrowia (WHO) oraz Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). Domyślnie użytkownicy widzą pasek boczny zawierający światowe statystyki dotyczące potwierdzonych przypadków, odzyskanych spraw i liczby ofiar śmiertelnych. Pod nim Microsoft umieścił listę krajów najbardziej dotkniętych, a użytkownicy mogą również kliknąć mapę, aby uzyskać szczegółowe dane na temat regionu, który ich interesuje. Oprócz tego interaktywna mapa wyświetli również listę wiadomości z zakresu rozprzestrzeniania się choroby w wybranym przez siebie kraju.

To nie jest pierwsza mapa COVID-19

Microsoft nie był pierwszą organizacją, która zdała sobie sprawę z potrzeby takiej mapy.
Po wybuchu epidemii, a wirus pojawił się w krajach poza Chinami, Johns Hopkins University stworzył podobny moduł śledzący, który jest dostępny online przez kilka ostatnich tygodni. Mapa działa mniej więcej w ten sam sposób i chociaż moduł śledzący Johnsa Hopkinsa dostarcza również dane z kilku chińskich organizacji opieki zdrowotnej, liczby są prawie identyczne.

Może pojawić się debata na temat zalet takich map. Z jednej strony mogą dać ci dobry obraz ewolucji pandemii i jej wpływu na resztę świata. Jest jeszcze jedna ważna zaleta. Internet został zalany fałszywymi wiadomościami dotyczącymi rozprzestrzeniania się koronawirusa, a posiadanie renomowanego źródła, które zapewnia wiarygodne informacje, jest ważniejsze niż kiedykolwiek. Trackery opracowane przez Microsoft i Johns Hopkins dość dobrze wypełniają tę rolę.

Jednocześnie jednak nie malują ładnego obrazu. Ludzie boją się pandemii, a interaktywna mapa, która pokazuje coraz większą liczbę ofiar śmiertelnych, raczej nie uspokoi ich umysłu. Oczywiście zawsze możesz argumentować, że liczby te pomagają ludziom zrozumieć, jak duże jest zagrożenie, ale jednocześnie nie możesz ignorować faktu, że nie robią nic, aby złagodzić poczucie paniki, które ogarnęło niektórych z nas. Mówiąc o panice, powinniśmy prawdopodobnie zauważyć, że cyberprzestępcy próbują również wykorzystać globalne poczucie niepokoju.

Twórcy złośliwego oprogramowania mogą korzystać z interaktywnych map

Wcześniej w tym miesiącu badacze bezpieczeństwa z Reason Cyber Security natknęli się na plik wykonywalny o nazwie Corona-virus-Map.com.exe, a kiedy go otworzyli, zobaczyli kopię interaktywnej mapy stworzonej przez Johns Hopkins University. Jednak w tle plik został zainstalowany i uruchomił trojana kradnącego hasła o nazwie AZORult. Później Brian Krebs, reporter ds. Cyberbezpieczeństwa, dowiedział się, że cyberprzestępcy handlowali uzbrojoną mapą na podziemnych forach, co sugeruje, że może ona pojawić się również w przyszłych kampaniach.

Nie można powiedzieć, czy hakerzy poddają tracker Microsoftu tak samo. Na przykład nie postawilibyśmy przeciwko temu.